Jak skutecznie nauczyć dziecko oszczędzania?

2011-09-19 09:55:39

W czasach koniunktury ludzie mają łatwą rękę do wydawania pieniędzy. Ale obserwowane obecnie spowolnienie gospodarcze w tej części świata i rosnące koszty życia powodują, że przed nami najprawdopodobniej chude lata. W mediach coraz częściej słychać głosy namawiające naszych rodaków do oszczędzania, które staje coraz bardziej pożądaną praktyką. Większość rodziców pragnęłaby ją widzieć u swoich dzieci. Jak można wpłynąć na wykształcenie się nawyku oszczędzania u dziecka?

Świećmy przykładem!
 
Przede wszystkim należy samemu oszczędzać, tj. roztropnie gospodarować dochodami. Nie ma to jak propagowanie dobrych praktyk poprzez bliskie wzorce osobowe. Bardzo istotne jest uświadomienie dziecku, że bardzo trudno jest zarobić, a zarazem bardzo łatwo wydać.
 
Dziecku należy wytłumaczyć, że pieniądze nie rosną na drzewach, ani nie leżą na ulicy, stąd można je ot tak, bez wysiłku pozyskać. Od najmłodszych lat nie wolno poddawać się presji ze strony społeczeństwa konsumenckiego, wyrażającej się w licznych działaniach speców od marketingu, którzy wszelkimi możliwymi sposobami namawiają nas do kupowania istniejących na rynku dóbr. A przecież wiele z nich można z łatwością ocenić jako niekonieczne lub wręcz zbędne.
 
Dziecko musi wiedzieć, że nie tylko nie można mieć wszystkiego, ale nade wszystko trzeba mu wytłumaczyć, że ilość pieniędzy, które można wydać w danym miesiącu jest ograniczona i że należy dokonywać wyborów konsumenckich – kupno jednego dobra równoznaczne jest często z nabyciem innego (zwłaszcza w tym samym czasie).
 
Konsumpcjonizmowi powiedzmy: nie!
 
W nieco późniejszym wieku nie do przecenienia jest rola grupy rówieśniczej i presji, którą ona wywiera na chodzącego do klasy ucznia. Nastolatek dowiaduje się, że pewna część jego rówieśników ma więcej, a inna mniej. Warto przekonywać, że to kim jesteśmy nie zależy od tego, ile mamy, ani jakiej wartości są przedmioty, którymi się otaczamy. W pewnym sensie o jakości naszej osobowości w kontekście finansów osobistych decyduje to, jak wydajemy pieniądze oraz ilu przyjemności (tych płatnych) potrafimy sobie odmówić.
 
Istotą oszczędzania leży w opisywanym przez psychologów mechanizmie odroczonej w czasie gratyfikacji. „Warto nakłaniać dziecko, by składało pieniądze. Rodzice nie zawsze są zobowiązani, by z miejsca spełniać jego zachcianki i kupować mu co tylko zechce – zwłaszcza jeśli chodzi o bardziej kosztowne przedmioty” – podkreśla Karolina Półrola, psycholożka specjalizująca w tematyce finansów osobistych.
 
Ponadto w dzisiejszych czasach istnieje wiele urządzeń i powiązanych z nimi usług, które trzeba doładowywać środkami pieniężnymi, aby móc z nich korzystać. Stąd też na własnym przykładzie warto pokazywać, że nie ma sensu całymi godzinami rozmawiać ze znajomym przez komórkę, skoro można się z nim spotkać lub skomunikować w inny, tańszy sposób.
 
Jak oszczędzać, to na koncie
 
Dobrym patentem zdaje się być również założenie nastolatkowi konta oszczędnościowego w banku i przelewanie tam niewielkich kwot, aby nasza pociecha mogła obserwować jak narastają jej odsetki.
 
Oczywiście takiemu rozwiązaniu powinno towarzyszyć określenie celów, na który oszczędzamy. Chodzi o pokazanie dorastającemu konsumentowi, że bardziej ambitny i droższy cel jest osiągalny w dłuższym horyzoncie czasowym, a niewydanie drobnej kwoty pieniędzy dziś, zaowocuje tym, że za kilka miesięcy uzbiera się większa sumka. Równoległe, rzeczą konieczną jest rozmawianie o legalnych i pożądanych sposobach zdobywania pieniędzy oraz tego wszystkiego co wiąże się z szeroko rozumianą przedsiębiorczością.
 
„Trzeba  rozmawiać z dziećmi o finansów, uświadamiać im, że są zarówno dochody, jak i wydatki oraz że te ostatnie dzielą się na konieczne oraz pozostałe – bez których można się obejść. Należy obserwować zachowania dzieci w zakresie gospodarowania kieszonkowymi i chwalić dobre metody dysponowania pieniędzmi” – przekonuje ekspertka.
 
Kieszonkowe pod kontrolą
 
Jeśli chodzi o kieszonkowe, to dobrze jest przyjąć zasadę, że do momentu osiągnięcia względnej dojrzałości intelektualnej rodzice będą finansować dziecku jego potrzeby (oczywiście te rozsądne) i to pod warunkiem, że będzie się ono dobrze sprawowało. W takim modelu kieszonkowe powinno być naprawdę drobne.
 
Im mniejsza bowiem kwota, którą może rozporządzać małoletni, tym większe prawdopodobieństwo, że jego dochody będą się rozchodziły. Nie jest korzystne, jeśli gimnazjaliście co miesiąc pozwoli się na zbytki wydawać kwoty większe niż kilkanaście złotych, zaś licealiście kilkadziesiąt.
 
Oczywiście dużo zależy od wielkości budżetu danej rodziny oraz liczebności potomstwa – powyższe kwoty są odpowiednie w przypadku obojga rodziców wychowujących jedynaka i zarabiających na poziomie średniej krajowej. Jeżeli budżet takiej atomowej rodziny wynosi 5 tys. zł netto, to ich 16-letnia córka nie powinna dostawać więcej niż 1 proc. dochodów, czyli 50 zł.
 
Szkoła życia
 
Ponadto jest cała masa drobnych codziennych czynności, które niczym krople drążąca czarę mogą po wielu latach sprawić, że wchodzący w dorosłe życie młody człowiek doceni wartość pieniędzy i prędzej będzie zasługiwał na miano osoby oszczędnej niż utracjusza. Odrabiając pracę domową z matematyki można wytłumaczyć dziecku ideę procentu składanego, uzmysłowić zjawisko inflacji lub tłumaczyć podstawowe prawidła ekonomii.
 
W planie lekcji życiowych powinny też znaleźć się argumenty o niemarnotrawieniu zasobów i możliwościach innego ich pozyskiwania niż tylko poprzez płacenie za nie. Mowa o przypominaniu o konieczności gaszenia światła, zakręcania kranów i zjadania wszystkiego z talerza, tudzież o sensowności odwiedzania placówek kulturalnych np. muzeów w wybrane dni tygodnia, gdy wiąże się to z mniejszym kosztem lub wręcz jest bezpłatne.
 
Ponadto psycholożka zwraca uwagę na rolę mediów w konkrecie upowszechniania postaw wobec pieniędzy i sposobów ich wydawania. Oto jeden z przykładów, o których w rozmowie z redaktorem Comperii przywołała Karolina Półrola: „W Polskim Radio (popularna „Jedynka”) w audycji pt. „Radio Dzieciom” bywają nadawane wieczorami audycje edukacyjne, których celem jest rozwijanie świadomości finansowej. Dzieci dowiadują się, dla przykładu, jak robić zakupy w sposób przemyślany albo jak rozsądnie planować wydatki wakacyjne. Wspólne ich wysłuchanie może one stanowić punkt wyjścia do rozmowy z naszymi dziećmi na temat oszczędzania” – zauważa.
 
Nagradzajmy wytrwałość
 
W jej opinii kluczową rolę odgrywa także nagradzanie wytrwałości dziecka, które wstępnie przekona się do oszczędzania: „Młodsze dziecko wówczas nauczy się, ze jeśli wyda całość swoich kieszonkowych już pierwszego dnia na błahostki, to w kolejne dni nie będzie w stanie kupić nic więcej – a już na pewno będzie musiało odmówić sobie, czegoś na czym może mu bardziej zależeć” – dodaje.
 
Dobrym pomysłem jest przeprowadzenie z dzieckiem rozmowy o jego potrzebach materialnych i poproszenie go, aby spróbowało samodzielnie dowiedzieć się, ile dany przedmiot kosztuje. Wartość tę należy następnie odnieść do liczby godzin, jakie musi poświęcić dorosły, aby taką kwotę zarobić. Tym samym uświadomimy naszej pociesze, że spełnienie jej życzenia oznacza konieczność poświęcenia czasu, który jest cennym zasobem.
 
Równie pozytywne efekty daje umówienie się z naszym podopiecznym, że sfinansowanie zakupu np. wymarzonego roweru nastąpi w momencie, gdy uzbiera ono pewną jego część np. jedną trzecią. Wówczas resztę dołożą rodzice lub/i np. dziadkowie. Oczywiście horyzont czasowy takiej umowy nie powinien być zbyt odległy – zwykle pomocny w jego ustaleniu bywa kalendarz, w którym zaznaczy się konkretną datę ważną dla dziecka – taką, o której będzie ono pamiętało np. swoich urodzin lub końca roku szkolnego. Należy starać się unikać dat świątecznych – nie od dziś wiadomo, że święta religijne i państwowe uległy komercjalizacji i sprzyjają rozchodzeniu się pieniążków.
 
Podsumowując, warto jest wtajemniczać dziecko w domowe finanse i od najmłodszych lat dawać mu dobry przykład. Jeżeli rodzice regularnie odkładają pewną kwotę oraz efektywnie ją pomnażanie – pragnąc zabezpieczyć bliskim przyszłość finansową, to istnieje spora szansa, że taki wzorzec zostanie podchwycony przez następne pokolenie.

Paweł Puchalski
Comperia.pl

Ekspert Comperia.pl