Złotowy czy walutowy - w jakiej walucie brać kredyt hipoteczny

2009-06-25 00:00:00

Przed takim dylematem staje każdy potencjalny kredytobiorca. Kredyty walutowe kuszą niższym oprocentowaniem, ale narażone są na ryzyko kursowe. Kredyt złotowy jest droższy, ale jego posiadacze nie muszą nerwowo śledzić tabel kursowych w bankach. Który kredyt jest najbezpieczniejszy?

RYZYKO STOPY PROCENTOWEJ

Kredyty hipoteczne mają charakter długoterminowy, co oznacza, że oprocentowane są według stopy zmiennej. Na wysokość oprocentowania składa się stała marża i zmienna, najczęściej 3-miesięczna,  stopa rynkowa WIBOR (kredyty złotowe), LIBOR (kredyty we frankach szwajcarskich i dolarach) oraz EURIBOR (kredyty w euro). Z każdym kredytem, niezależnie od waluty, wiąże się więc tzw. ryzyko stopy procentowej. Na poziom stóp rynkowych (oprocentowanie pożyczek na rynku międzybankowym) wpływ ma sytuacja gospodarcza danego kraju, zwłaszcza inflacja i wynikająca z tego polityka stóp procentowych, których wysokość ustalają banki centralne.

Aktualnie różnica między stopami rynkowymi w Polsce a stopami w Szwajcarii czy w krajach strefy euro jest spora. 3-miesięczny WIBOR wynosi ponad 4,6 proc., podczas gdy LIBOR dla franka szwajcarskiego 0,4 proc., EURIBOR 1,2 proc., a LIBOR dla dolara niecały około 0,6 proc. Te różnice wpływają na wysokość miesięcznych rat i są podstawowym czynnikiem zachęcającym do zaciągania kredytów walutowych. Pożyczając 200 tys. zł na okres 30 lat, miesięczna rata kredytu we frankach będzie o ponad 200 zł niższa niż kredytu złotowego.

Sytuacja może się jednak zmienić. Wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych (inflacja) może wymuszać na bankach centralnych presję do podwyższania stóp procentowych, rosnąć więc będzie koszt kredytu na rynku międzybankowym, co przełoży się na wyższe oprocentowanie kredytów i miesięczne raty. Stopy procentowe w Szwajcarii, USA i strefie euro spadły do rekordowo niskich poziomów. Polityka taniego pieniądza ma za zadanie zachęcać przedsiębiorców i konsumentów do zaciągania kredytów i w ten sposób pobudzać wzrost gospodarczy (konsumpcja, inwestycje). Nadmierna konsumpcja niesie jednak ze sobą ryzyko wzrostu cen. Żeby panować nad ich stabilnością, banki centralne podwyższają stopy, wzrasta koszt kredytów na rynku międzybankowym, rośnie oprocentowanie kredytów.

Ryzyko stopy procentowej wpisane jest więc w każdy kredyt hipoteczny i jest ściśle powiązane z cyklami koniunkturalnymi i stabilnością danej gospodarki. Kredytobiorcy nie odczuwają zmian oprocentowania automatycznie. Jeżeli kredyt oprocentowany jest według stopy 3-miesięcznej, niezależnie od waluty kredytu, bank właśnie co trzy miesiące przedstawiał będzie nowy harmonogram spłat kredytu, uwzględniający nowe - niższe bądź wyższe - oprocentowanie.

Niskie ryzyko, a więc stabilność stóp procentowych to po prostu stabilność gospodarki. Spośród czterech analizowanych wariantów kredytowych, najmniej stabilnym pod tym względem wydaje się kredyt złotowy. Polska w oczach inwestorów traktowana jest jako rynek wschodzący i nadal narażona jest np. na walutowe ataki spekulacyjne. Dopiero akcesja do strefy euro może trwale zmienić wizerunek naszego kraju.


RYZYKO WALUTOWE
W rankingu ryzyka stopy procentowej kredyt złotowy wygląda najmniej korzystnie. W rankingu ryzyka kursowego wygrywa, bo w ogóle nie jest na niego narażony. Raty kredytów denominowanych do walut obcych spłacane są po aktualnym kursie obowiązującym w danym banku. Jeżeli spłata raty przypada np. na pierwszy dzień miesiąca, wysokość raty wyrażona w walucie obcej zostanie przeliczona na złote po kursie z tego dnia. Każde osłabienie się złotego do waluty, w której spłacany jest kredyt, powoduje wzrost raty. Ale też odwrotnie. Umocnienie złotego powoduje, że raty będą maleć. Destrukcyjną moc ryzyka kursowego obserwowaliśmy w drugiej połowie 2008 roku, kiedy złoty w krótkim czasie stracił do głównych walut kilkadziesiąt procent. Czy z tego punktu widzenia można wskazać bezpieczniejsze kredyty walutowe?

Kredyt w euro
Na stabilność kredytów eurowych warto spojrzeć przez pryzmat wejścia Polski do strefy euro, co prędzej czy później stanie się faktem. Zanim Polska wejdzie do strefy euro, przez dwa lata znajdzie się w jej przedsionku - w tzw. systemie ERM2. W tym czasie rząd i bank centralny dostępnymi narzędziami dbać będą o utrzymanie kursu euro w określonym przedziale. Skorzystają na tym posiadacze kredytów denominowanych w euro, ponieważ kurs, po jakim spłacają miesięczne raty, nie powinien znaczącą się wahać (w tym kontekście istotny jest oczywiście kurs, po jakim kredyt został  wypłacony). Ryzyko kursowe może być więc nieco zredukowane, choć nie ma oczywiście na to gwarancji. Wiele zależy od sytuacji gospodarczej w czasie, gdy Polska znajdzie się w ERM2 i od skutecznej polityki względnego zamrożenia kursu euro.

Na akcesji skorzystać też mogą posiadacze kredytów w złotych. Przykłady innych państw, wstępujących do tej strefy, pokazały, że im bliżej do daty akcesji, tym stopy procentowe zmierzały w stronę poziomów obowiązujących w strefie euro. Można więc przypuszczać, że wyższe stopy w Polsce będą zrównywać się z poziomem stóp w Eurolandzie. A to oznacza nic innego, jak spadek oprocentowania kredytów złotowych.

Kredyt we frankach
Mimo że Szwajcaria nie jest członkiem Unii Europejskiej, jej gospodarka ściśle powiązana jest z unijną. W praktyce oznacza to, że w tym kraju obserwujemy podobne tendencje rozwoju sytuacji ekonomicznej. Kurs euro i franka są ze sobą mocno związane. W kontekście wejścia Polski do strefy euro posiadacze kredytów we frankach również mogą być przykryci parasolem ochronnym. Stabilny kurs euro do złotego powinien wpływać na stabilność kursu franka do złotego.

Kredyt w dolarach
To najmniej stabilna ze wszystkich analizowanych walut. Dotychczas stabilność dolara wynikała z międzynarodowego uznania amerykańskiej waluty za walutę rezerwową. Stabilność dolara jest jednak poważnie zagrożona sytuacją gospodarczą Stanów Zjednoczonych. To liczne nadużycia i zaniedbania w amerykańskim sektorze finansowym były powodem wybuchu globalnego kryzysu finansowego. Palny antykryzysowe, przedstawione przez amerykańską administrację, w dużej mierze polegają na wpompowywaniu w sektor finansowy ogromnych ilości dolarów, kreowanych przez amerykański bank centralny. Więcej dolarów na rynkach walutowych grozi inflacją, czyli utratą wartości nabywczej. Spadek wartości dolara może być dodatkowym bodźcem dla banków centralnych innych państw oraz inwestorów na całym świecie do zmniejszenia rezerw dewizowych w tej walucie. Oznaczałoby to pogłębienie spadku wartości dolara. Taki scenariusz jest korzystny dla osób posiadających zobowiązania finansowe w dolarach. Osłabienie amerykańskiej waluty wobec innych walut, w tym złotego, oznaczać będzie spadek wartości pozostającego do spłaty zadłużenia oraz spadek wysokości miesięcznych rat kredytowych.

Realizacja tego scenariusza obarczona jest jednak dużym ryzykiem. Nowo kreowane dolary na razie znajdują bowiem wielu nabywców, którzy nadal uważają dolara za tzw. bezpieczną przystań i lokują w nich swoje pieniądze, co skutkuje nawet umocnieniem dolara. Wzrost zaangażowania rządu w procesy gospodarcze w USA powoduje jednak, że ryzyko walutowe w przypadku dolara w dużej mierze należy interpretować jako ryzyko polityczne, którego skalę trudno jest przewidzieć.


Maciej Bednarek
Comperia.pl

Ekspert Comperia.pl

Słownik finansowy
Kalkulatory

Szukasz kredytu gotówkowego? Chcesz zaoszczędzić? A może nowa inwestycja się kroi? Z nami wszystko przekalkulujesz!

Sprawdzam