Polacy oszczędzają bez celu

2015-12-14 09:48:00

Już ponad połowa Polaków deklaruje, że stara się odkładać pieniądze. To bardzo krzepiące dane. Większość z nas nie ma jednak ściśle określonego celu oszczędzania takiego jak np. emerytura, wczasy czy studia. Po prostu – chcemy mieć pieniądze na czarną godzinę. A to już nie jest najlepsza wiadomość.

29 proc. oszczędzających przyznaje, że robi to bez konkretnego celu. Niemal tyle samo w odkładaniu pieniędzy ma dość szeroko zdefiniowaną misję „zabezpieczenia przyszłości swojej i najbliższych”. Tylko po kilka procent z nas ma skonkretyzowane plany - np. wakacje, samochód, sprzęt RTV/AGD, nauka itp. Takie wyniki przynosi niedawne badanie Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy „Postawy Polaków wobec finansów”.

Potwierdzenie tej tezy znajdujemy też w analizie TNS Polska dla PKO Banku Polskiego „Podejście do oszczędzania”. Według tych badań tylko 30 proc. Polaków ma w oszczędzaniu konkretny cel (lub - taki styl oszczędzania jest im najbliższy).

I co z tego?

Z pewnością pochwała należy się każdemu kto oszczędza - czy to na jakiś cel, czy bez celu. Buduje sobie w ten sposób niezależność i bezpieczeństwo finansowe, a swoje potrzeby i marzenia zrealizuje bez zewnętrznego finansowania (od banków, firm pożyczkowych, rodziny itd.).

Niemniej brak konkretnej motywacji w oszczędzaniu stanowi, jak komentuje PKO BP, „jedną z głównych barier rozwoju kultury oszczędzania, budowania społeczeństwa oszczędzającego”. Sprawa jest bajecznie prosta - jeśli jedynym pomysłem jest dopisywanie kolejnych złotówek do stanu konta, to trudniej tu o upór i samozaparcie. Co innego gdy mamy świadomość, że każda ta złotówka przybliża nas do określonego celu, np. wakacji, opłacenia czesnego za studia itp.

Ponadto - dużo gorzej psychicznie zniesiemy wyciągnięcie nagle z portfela kilkudziesięciu tysięcy złotych np. na wkład własny. A jeśli co miesiąc przez parę lat odkładaliśmy na ten cel - to tak nie boli.

Poza tym dysponując oszczędnościami bez konkretnego przeznaczenia, dużo łatwiej jest ulec pokusie niepotrzebnego wydatku („bo przecież mam oszczędności, przecież mnie stać”). Jeśli oszczędzamy na konkretny cel, to wiemy, że coś za coś - np. jeśli ulegnę pokusie zakupu nowego telewizora to nie pojadę na wczasy na które oszczędzałem (albo pojadę pół roku później).

Chciałoby się mieć nadzieję, że brak skonkretyzowania celu wynika z faktu, iż jesteśmy dopiero na początku oszczędnościowej drogi. Pierwszym krokiem w oszczędzaniu powinno być bowiem zbudowanie tzw. poduszki finansowej na gorsze czasy, której powinno wystarczyć na spokojne życie bez żadnych dochodów przez przynajmniej pół roku. Ale nawet w gronie Polaków zamożnych (za takich w badaniu TNS Polska dla PKO BP uznał poziom 5 tys. zł netto dochodu osobistego), którzy zapewne zdołali już odłożyć wystarczającą poduszkę finansową, tylko co trzeci deklaruje oszczędzanie celowe.

Obraz oszczędzającego Polaka

Wyłania się więc z tego obraz Polaka, który po prostu gromadzi oszczędności, a dopiero potem myśli na co je wydać. Kiedy mu się zamarzy - pojedzie na wczasy, kupi samochód. Kiedy będzie trzeba - zapłaci za studia czy szkolenia. Bo go stać.

Problem w tym, że kiedyś może go przestać stać, jeśli w porę nie zidentyfikuje swoich najważniejszych potrzeb w określonym horyzoncie czasowym i ich odpowiednio nie zaplanuje. Jeśli nie pojedzie na wczasy albo nie kupi nowego samochodu - pół biedy. Gorzej jeśli np. nie uwzględni w swoim planie np. emerytury. Tymczasem zdecydowana większość z nas oszczędza z myślą o najbliższych miesiącach, góra roku (łącznie 68 proc. oszczędzających wg badania TNS Polska dla PKO BP).

Choć teoretycznie, jak wynika z badania Fundacji Kronenberga, aż 29 proc. z nas oszczędza w celu „zabezpieczenia przyszłości swojej i najbliższych”, to kiedy zapytano o oszczędzanie z myślą o emeryturze - twierdząco odpowiedział tylko co piąty respondent. A te liczby i tak wydają się trochę przesadzone w świetle informacji z tego samego badania, jakoby tylko 10 proc. z nas oszczędzało w horyzoncie dłuższym niż 3 lata. Krótkoterminowe oszczędzanie na emeryturę to istna groteska - a zapewniam, że badano osoby młodsze niż 60 lat.

Zresztą choć większość Polaków chętnie oszczędzałaby na emeryturę (w badaniu dla PKO BP ponad połowa wyraziła opinię, iż „każdy powinien dodatkowo odkładać pieniądze na swoją emeryturę” oraz, że „o emeryturze powinno się myśleć już od podjęcia pierwszej pracy” a także zadeklarowało, że „gdybym chciał mógłbym wygospodarować nieduże kwoty na emeryturę”), to tylko mniej więcej co trzeci widzi w tym konkretny cel bo wie, że musi oszczędzać żeby na emeryturze wieść godne życie. Motywacja emerytalna nie jest więc mocna, nie traktujemy oszczędzania „na stare lata” jako konieczności. Niemal dwie trzecie Polaków nie myśli o wysokości swojej emerytury lub jest przekonana, że będzie ona wyższa, taka sama lub ewentualnie tylko lekko niższa od obecnego wynagrodzenia (to znów badania Fundacji Kronenberga).

Wniosek jest zatem taki - Polak jeśli oszczędza, to bez celu, po prostu na czarną godzinę. O ile czarna godzina nie nadejdzie, zostaną mu jakieś oszczędności na starość. Jeśli przyjdzie - będzie miał problem.

Do oszczędzania napędza nas sama chęć posiadania coraz większego kapitału. Bo daje on nam bezpieczeństwo i stabilność. Ale tak w sumie to nie wiemy konkretnie, po co są nam te pieniądze. Dopiero się o tym przekonamy.

Autor: Mikołaj Fidziński
Comperia.pl

Mikołaj Fidziński

Słownik finansowy
Kalkulatory

Szukasz kredytu gotówkowego? Chcesz zaoszczędzić? A może nowa inwestycja się kroi? Z nami wszystko przekalkulujesz!

Sprawdzam