Na walutach można zarabiać

2008-06-09 00:00:00

Mechanizmy zarabiania na rynku walutowym i akcyjnym są podobne. Rynki te różnią się tylko płynnością. Zawarcie dużej transakcji na rynku walutowym nie jest problemem i nie wpływa znacząco na zmianę kursu danej waluty względem drugiej – mówi Marek Rogalski, główny analityk First International Traders DM. – Inna będzie sytuacja funduszy inwestujących w akcje, których zarządzający zostaną zmuszeni do zredukowania pozycji. Ich działania mogą przypominać zachowanie słonia w składzie porcelany, co nie pozostaje bez wpływu na zysk – dodaje.

Rozmowa z Markiem Rogalskim, głównym analitykiem First International Traders Dom Maklerski.

First International Traders zachęca do inwestowania na rynku walutowym. Jest to jednak ryzykowna gra. Co jakiś czas pojawiają się informacje, że 95 proc. graczy traci swoje pieniądze.
Te ponure statystyki dotyczą osób, które decydują się na samodzielne inwestowanie, a to jest bardzo trudne. Rynek walut jest znacznie większy niż rynek akcji, do którego wiele osób zdążyło się już przyzwyczaić. Dzienny obrót na nim, według badań Banku Rozliczeń Międzynarodowych z kwietnia 2007 roku, przekraczał 3 biliony dolarów.

Bardzo duża zmienność rynku walutowego dla jednych jest zagrożeniem, ale dla innych okazją.
Mechanizmy zarabiania pieniędzy na rynku walutowym i akcyjnym są podobne. Rynki te różnią się tylko płynnością. Zawarcie dużej transakcji na rynku walutowym nie jest problemem i nie wpływa znacząco na zmianę kursu danej waluty względem drugiej. Inna będzie sytuacja funduszy inwestujących w akcje, których zarządzający zostaną zmuszeni do zredukowania pozycji w wyniku niekorzystnego splotu wydarzeń. Ich działania mogą przypominać zachowanie się słonia w składzie porcelany, co nie pozostaje bez wpływu na poziom zysku klientów.

Na rynku walutowym zmieniać opinie jest łatwo, bo można obstawiać zarówno wzrosty, jak i spadki jednej waluty względem drugiej.
Nie oznacza to jednak, że częste zawieranie transakcji jest sposobem na osiągnięcie większych zysków. Kluczem do zrozumienia, jak można zarabiać, jest przyjęcie i zaakceptowanie pewnych reguł, które wiążą się z całym procesem zawierania transakcji.

To znaczy?
Trzeba przede wszystkim umieć ocenić poziom ryzyka towarzyszącego każdej pozycji i precyzyjnie wybrać moment wejścia i wyjścia z rynku. Nie da się tego zrobić na podstawie prostych założeń. Wymaga to opracowania modelu bazującego na wielu danych. Model ten sprawia, że rynek walutowy nie jest tak nieobliczalny, jak twierdzą niektórzy doradcy, a klient może otrzymać coś na kształt częściowej ochrony kapitału. W efekcie ostateczne wyniki mogą być nawet lepsze niż funduszy akcji, które są bardziej narażone na wahania gospodarczej koniunktury.

Czyli zaleca pan dywersyfikację portfela na przetrwanie rynkowych zawirowań?
Tak. Doradcy finansowi zbyt często wprowadzają inwestorów w błąd, używając słowa dywersyfikacja dla produktów skorelowanych ze sobą. Wahania gospodarczej koniunktury są nieubłagane. W okresie gospodarczej prosperity można zarabiać na akcjach, nieruchomościach, a także na surowcach. Wtedy dywersyfikacja jest uzasadniona, ponieważ wahania portfela nie zależą tylko od jednego rodzaju funduszu, któremu może coś nie wyjść. Jednak, jeżeli mówimy o skutecznej dywersyfikacji portfela w długim okresie, to powinna ona dotyczyć aktywów o niskim stopniu powiązania ze sobą.

Aby w okresie dekoniunktury też osiągać zyski?
O efektywnym budowaniu naszego majątku możemy mówić tylko wtedy, gdy mamy dobrze dobrane wagi poszczególnych aktywów w naszym portfelu. Portfel nie będzie bowiem falował za koniunkturalnym cyklem gospodarczym, ale go wyprzedzał.

A jaki byłby taki modelowy portfel?
Warto podzielić go na trzy części. Pierwszą będą stanowić lokaty bankowe lub obligacje o stałym oprocentowaniu, drugą fundusze inwestujące w akcje lub nieruchomości, a trzecią właśnie rynek walutowy.

Do tego jednak trzeba mieć spory kapitał.
Aby zarabiać na walutach wystarczy 25 tys. złotych, a warto, ponieważ na foreksie cykle koniunkturalne nie mają większego znaczenia. Nikt nie zawiera transakcji na kilka miesięcy, jeżeli jego celem jest zarabianie na rzeczywistych zmianach kursów. Tutaj wszystko zależy od profesjonalizmu zarządzających i ich opinii na temat rynku.

Czy jednak emocje nie przesłaniają rzeczywistego obrazu rynku nawet najlepszym profesjonalistom?
Każdy z nas jest tylko człowiekiem, a przy tak dużej zmienności jaka ma miejsce na rynku walut, o błąd może być łatwo. Do tego dochodzi zawieranie transakcji przy wykorzystaniu dźwigni finansowej, co pozwala na zainwestowanie znacznie większych kwot.

To z jednej strony zwiększa potencjalne zyski, ale też i straty…
Pokusa wykorzystania dużej dźwigni finansowej to chyba największe przekleństwo rynku walutowego, a także tych, którzy spróbowali samodzielnie inwestować. Dlatego, aby zminimalizować wpływ emocji, nieodzowne stają się żelazne reguły zarządzania kapitałem, o których wspominałem.

W jaki więc sposób inwestuje First International Traders?
Zdecydowaliśmy się na opracowanie skomputeryzowanego systemu, na który składają się: część monitorująca rynek, część analityczna generująca sygnały i system rozliczeń. Przyjęte rozwiązanie pozwala na śledzenie zmian, które zachodzą na rynku i dokonywanie transakcji 24 godziny na dobę, przez pięć dni w tygodniu. Dodatkowo maszyna, jak wiadomo nie ma uczuć i tym samym finalny wynik dokonywanego przez nią procesu jest pozbawiony tej „subiektywnej nakładki”, którą każdy z nas w większym, bądź w mniejszym stopniu posiada.

A ewentualne straty?
One są niestety elementem każdego procesu zarządzania. Podstawowym zadaniem jest minimalizowanie ich wpływu na ogólny wynik za dany okres. Bo żaden zarządzający, nawet maszyna, nie ma trafności decyzji na poziomie 100 proc.

Chodzi więc o to, aby pozycje przynoszące straty były jak najszybciej zamykane, a zyskowne jak najdłużej utrzymywane?
Tak, ale żeby tak się stało, nie wystarczy tylko dobrze prognozować zachowanie rynku. Trzeba też umiejętnie korzystać z dostępnej dźwigni finansowej. Dlatego opracowaliśmy szczegółowy algorytm zarządzania wielkością pozycji, który uwzględnia warunki określone przez klienta w założeniach do strategii. Generalnie jednak wychodzimy z założenia, że wykorzystywana dźwignia finansowa nie powinna być wysoka, ponieważ w długim terminie lepszy efekt dają stabilne wzrosty portfela niż jego duże wahania. Chodzi przecież o to, aby inwestować, a nie spekulować.

Rozmawiała Ewa Bednarz

Ekspert Comperia.pl

Słownik finansowy
Kalkulatory

Szukasz kredytu gotówkowego? Chcesz zaoszczędzić? A może nowa inwestycja się kroi? Z nami wszystko przekalkulujesz!

Sprawdzam