Dno zostało już utwardzone

2008-04-14 00:00:00

W ciągu roku fundusze małych spółek będą miały wyższe stopy zwrotu niż inne fundusze akcji. W skład WIG20 wchodzą przede wszystkim banki, a nikt nie zakłada już, że będą one miały taką samą dynamikę zysków jaką notowały w ciągu ostatnich kilku lat – uważa Krzysztof Stupnicki, prezes AIG TFI. - Banki dużo zarabiały na sprzedaży funduszy inwestycyjnych. Teraz to się zmieniło. Zarabiały na sprzedaży kredytów, ale akcja kredytowa wyhamowała. Zarabiały na marżach, ale w czasie trwającej walki o depozyty, marża odsetkowa zmniejszyła się - dodaje prezes AIG TFI.

Rozmowa z Krzysztofem Stupnickim, prezesem AIG TFI

Czy mamy już za sobą panikę klientów TFI, o której świadczyła wyprzedaż jednostek w momencie największego załamania notowań na giełdzie?
Klienci TFI nie reagowali na spadki tylko je wywołali. Zobaczyli ujemne wyniki funduszy za 2007 rok i zaczęli masowo umarzać jednostki. Stąd tak silna korekta w trzecim tygodniu stycznia.

Kto umarzał przede wszystkim? Niedoświadczeni klienci, którzy weszli na rynek u schyłku hossy z dużymi pieniędzmi, czy starzy wyjadacze realizujący zyski?
Ze szczegółowych danych wynika, że jedni i drudzy. W 2006 roku kupiono jednostki za 30 mld zł netto, w styczniu tego roku umorzono za 10,6 mld zł. Jedna trzecia nabyć za cały rok została więc wycofana, i to przede wszystkim z funduszy akcyjnych. Mówię tu o kwocie netto, w którą nie wlicza się konwersji do funduszy pieniężnych i obligacji.

Klienci AIG TFI rezygnowali z inwestowania czy postanowili bezpiecznie przeczekać?
Na 6 zł umorzeń mieliśmy 4 zł konwersji do funduszy rynku pieniężnego i obligacji. Nie była to więc ucieczka z rynku tylko chęć przeczekania dekoniunktury. Korekta przestała się pogłębiać, kiedy akcje zaczęły kupować fundusze emerytalne. Od ostatniego tygodnia stycznia rynek akcji polskich oscyluje w przedziale 10 proc. Jest to typowy trend boczny. Giełda znajdowała się w nim już kilka razy, np. w 1998 i 2003 roku. Okresy stagnacji w obu przypadkach trwały po kilka miesięcy.

Miliardy nie tylko wypływają z funduszy, ale też napływają do nich. Część osób wykorzystuje więc  korektę do kupienia jednostek taniej.
Właściwą sytuację pokazują wyniki netto. W lutym i w marcu skala umorzeń była znacznie mniejsza niż w styczniu. Większość klientów kupowała jednostki funduszy akcyjnych. Jednocześnie większość umorzeń dotyczyła funduszy akcji zagranicznych, które w marcu zaczęły zachowywać się znacznie gorzej niż akcje polskie. Stopy zwrotu z funduszy akcji polskich znajdowały się w przedziale plus minus 2 proc., a zagranicznych wynosiły minus 10 proc.

W ubiegłym roku tendencja była odwrotna. To fundusze zagraniczne cieszyły się większym powodzeniem.
W drugiej połowie 2007 roku rzeczywiście w modzie były fundusze akcji zagranicznych. Później nastąpiła korekta na rynku chińskim. Fundusze zagraniczne dodatkowo dużo straciły po uwzględnieniu aprecjacji złotego w stosunku do dolara.

Większość osób przez kilka lat żyła w przekonaniu, że w funduszach tylko się zarabia. Wiara ta została zachwiana. Co by pan teraz radził klientom zarówno bardziej, jak i mniej doświadczonym?
Przede wszystkim podzieliłbym klientów na tych, którzy zrobili konwersję lub uciekli z rynku i na tych, którzy zostali w funduszach akcji, bo przecież większość osób została. W dalszym ciągu mamy przecież w funduszach ponad 100 mld zł.

Może jeszcze dojść trzecia grupa osób - inwestorów, którzy uznają, że jest tanio i warto zacząć inwestować właśnie teraz zanim zacznie się hossa. Powinni kupować czy nie?
Sytuacja na rynkach akcji, zarówno w Polsce, jak i na świecie, ustabilizowała się. Zarządzający określają taki stan jako uklepywanie lub utwardzanie dna. Jest to czas, w którym pojawia się popyt, a zmniejsza podaż. Rynek ma więc coraz większą szansę rosnąć. Osoby, które zostały w funduszach akcji powinny spokojnie czekać aż rynek odbije się od dna i będzie odrabiał straty. Zwłaszcza że najgorsze jest za nami, panika i strach już minął.

A odbicie, jak pokazuje historia, jest zawsze wyższe, niż najgłębszy spadek…
Wystarczy przypomnieć, że w ciągu dziesięciu ostatnich lat to już trzecia tak głęboka korekta. Wcześniej były w 1998 i w 2002 roku. Za każdym razem spadek indeksu WIG od szczytu wynosił ponad 30 proc. Po każdym takim spadku następowało też odrobienie strat. Trzeba tylko cierpliwie czekać, bo odrabianie strat zawsze trwa dłużej niż korekta.

Czy obecna stabilizacja będzie długo się utrzymywała?
Konsolidacja rynku może trwać nawet pół roku. Teraz wszystko zależy już nie od tego czy w Stanach Zjednoczonych będzie recesja czy nie, ale jak długo będzie ona trwała - pół roku czy rok. W zależności od tego skłonność do inwestowania w instrumenty ryzykowne na całym świecie zwiększy się wcześniej lub później. Od sytuacji makroekonomicznej w Stanach Zjednoczonych zależy więc popyt na akcje lokalne: polskie, niemieckie czy brazylijskie.

Czekanie nie jest miłe, ale można się pocieszyć, że po poprzednich korektach indeksy giełdowe docierały do rekordowych poziomów.
Właśnie to mówimy naszym klientom. Powinni spokojnie czekać na odrobienie strat. Dotyczy to w pierwszej kolejności posiadaczy jednostek funduszy małych spółek, a w drugiej funduszy akcyjnych w ogóle.

To znaczy, że na małych spółkach będzie można zarobić szybciej i więcej?
Na małych spółkach skończyła się podaż. Nie mają też tendencji do negatywnego reagowania na wydarzenia na świecie. Dwa tygodnie temu giełda spadła w ciągu jednego dnia o 3 proc., ale zaważyły na tym największe spółki wchodzące w skład WIG20. Małe spółki spadły tylko o 0,5 proc. Poza tym małe spółki zostały bardziej przecenione w czasie korekty i teraz są atrakcyjniejsze niż duże.

Historia się powtórzy i dadzą ponadprzeciętny zysk?
Uważam, że w ciągu roku fundusze małych spółek będą miały wyższe stopy zwrotu niż inne fundusze akcji. W skład WIG20 wchodzą przede wszystkim banki, a nikt nie zakłada już, że będą one miały taką samą dynamikę zysków jaką notowały w ciągu ostatnich kilku lat. Dużo zarabiały na sprzedaży funduszy inwestycyjnych. Teraz to się zmieniło. Zarabiały na sprzedaży kredytów, ale akcja kredytowa wyhamowała. Zarabiały na marżach, ale w czasie trwającej walki o depozyty marża odsetkowa zmniejszyła się. Przedtem, gdy stopy procentowe rosły, automatycznie rosły odsetki od kredytów, a oprocentowanie depozytów zwiększało się powoli. Teraz jest odwrotnie. W ofercie są lokaty oprocentowane na 6-7 proc. Koszt pieniądza w wynikach banków za ten rok będzie więc znacznie wyższy.

Chyba nie tylko duża przecena akcji małych spółek świadczy o ich atrakcyjności?
Ich sytuacja w ogóle jest dobra. Silny wzrost popytu wewnętrznego powoduje, że jest bardzo wiele spółek, które zanotowały w ubiegłym roku wzrost zysków ponad 30 proc. W tym roku też będzie to kilkadziesiąt procent. W bankach 20-procentowa dynamika jest już niemożliwa. W skali roku może to być 5 proc., czasem zero. Będą też takie banki, które dynamikę będą miały ujemną.

A czy na tle innych rynków warszawska GPW jest atrakcyjnym miejscem do inwestowania?
Polska na tle innych rynków wschodzących jest oazą bezpieczeństwa i spokoju. W regionie mamy właściwie najlepsze dane makroekonomiczne. I to nie tylko w stosunku do krajów bałtyckich czy Węgier, ale również Czech, które zawsze były uznawane za kraj bardziej stabilny niż Polska. Nasz rynek akcji też się lepiej zachowuje. Tylko Słowacja ma lepsze dane, ale tam nie ma regulacji, a rynek jest mały i niekonkurencyjny. To wszystko tłumaczy, dlaczego złoty jest taki mocny, dlaczego obligacje są atrakcyjne, a rynek akcji zachowuje się lepiej niż inne.

Na ile warszawska Giełda Papierów Wartościowych jest atrakcyjna dla inwestorów w porównaniu np. z rynkiem brazylijskim?
Polska nie należy do pierwszej dziesiątki rynków wschodzących, do której należą m.in. Brazylia,  Rosja, Chiny, Indie, Korea i Turcja. Analitycy w Londynie czy w Nowym Jorku najpierw rozważają czy lepiej inwestować na rynkach dojrzałych czy wschodzących. Jeżeli uznają, że atrakcyjniejsze są wschodzące, to inwestują przede wszystkim w krajach z pierwszej dziesiątki. Dopiero później zastanawiają się nad mniejszymi, takimi jak nasz.

Myślałam raczej o polskich inwestorach.
Myślę, że polscy inwestorzy kupują fundusze zagraniczne, bo są one alternatywą dla inwestycji na GPW. Jeżeli boją się Polski, to przenoszą oszczędności gdzie indziej.

Ale nie powinni się bać.
W drugiej połowie ubiegłego roku przestraszyli się i przenieśli swoje oszczędności m.in. do Chin. Było to dobre posunięcie, ale jak się okazało tylko do listopada. Później nastąpiła silna korekta w Chinach, która się jeszcze nie skończyła i prawdopodobnie do olimpiady się nie skończy. Chiny wyszły więc z mody. W tym roku modne są Brazylia i Rosja.

Używa Pan słowa moda. Też mam wrażenie, że na rynku kapitałowym istnieją pewne mody inwestowania.
Moda zawiera również ocenę atrakcyjności rynku. Nie chodzi jednak tylko o to, że rynek jest tani, ale że istnieje również duże grono inwestorów, które tę atrakcyjność zauważyło.

A Turcja jest modna? Powstają fundusze, które chcą inwestować głównie w Turcji.
Akcje w Turcji rosły przez kilka lat. Teraz, przez wzrost ryzyka politycznego, Turcja wyszła z mody, a rynek został bardzo mocno przeceniony.

Czyli jeżeli ktoś dopiero zamierza rozpocząć inwestowanie powinien się skupić na rynku polskim?
Na pewno tak. Sytuacja makroekonomiczna Polski jest bardzo dobra, i to nie tylko w porównaniu do Stanów Zjednoczonych, ale również do innych krajów europejskich. Polskie akcje zachowują się więc też trochę lepiej niż reszta świata. Dopiero później, gdy zrozumie się co dzieje się poza Polską, można wyjść na rynki zagraniczne.

Z tego co pan mówił wcześniej wynika, że najwięksi ryzykanci powinni inwestować w małe spółki.
Najspokojniejsi powinni inwestować w małe spółki. Są one relatywnie tańsze niż duże spółki - jeśli się weźmie pod uwagę prognozy przyszłych zysków. Płace rosną ponad 12 proc., zatrudnienie 5-10 proc., a popyt krajowy 15 proc. To wszystko powoduje, że produkcja sprzedana rośnie. Czy będzie to wzrost 19 czy 23 proc. nie ma żadnego znaczenia. Ważne, że będzie powyżej 15 proc. przez jeszcze rok czy dwa. Korzystają na tym zwłaszcza firmy handlowe, produkcyjne i usługowe.

Dużo się na rynkach wydarzyło w ciągu ostatnich miesięcy. Czy w związku z nową rzeczywistością i innym postrzeganiem przyszłości AIG TFI szykuje coś nowego dla inwestorów?
Przygotowujemy się do istotnej modyfikacji naszej oferty. Będzie ona gotowa w drugiej połowie roku, nie mogę więc jeszcze zdradzić szczegółów.

Rozmawiała Ewa Bednarz

Ekspert Comperia.pl

Słownik finansowy
Kalkulatory

Szukasz kredytu gotówkowego? Chcesz zaoszczędzić? A może nowa inwestycja się kroi? Z nami wszystko przekalkulujesz!

Sprawdzam