Czy między produktami bankowymi panuje kanibalizm?

2011-09-01 10:26:19

Wiele spośród banków działających w Polsce stanowi część większej grupy kapitałowej. W swojej bogatej palecie produktów mają m.in. depozyty terminowe oraz jednostki uczestnictwa w poszczególnych TFI. Ideałem byłoby, gdyby oba te rodzaje aktywów bankowych znajdowały klientów, ale na ogół jedne sprzedają się lepiej kosztem innych. Które obecnie są na topie?

Rynek finansowy to miejsce, gdzie następuje przepływ środków pieniężnych od kapitałodawców do kapitałobiorców. Ale najistotniejszy jest fakt, że liczba tych pierwszych jest ograniczona. Czy możliwe jest pogodzić wszystkich chętnych do pomnażania naszych oszczędności? A jeśli nie, to jak nazwać taki konflikt interesów?

Instytucje finansowe od dawna zabiegały o środki pieniężne pochodzące z rynku. Banki czy też Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych pragną przyciągnąć jak największą ilość gotówki, którą będą mogły wykorzystać do generowania swoich przychodów. Banki dzięki zebranym depozytom mogą udzielać kredytów, a TFI pobierają opłaty w zamian za zarządzanie powierzonym kapitałem. Czasem jednak taka równoczesna walka tych dwóch grup podmiotów prowadzi do powstania konfliktu interesów między nimi.
 
Inwestować, ale w co?
 
Ostatnio dużo się mówi o inwestowaniu. Czym zatem jest to inwestowanie? Inwestowanie to nic innego jak lokowanie swoich środków w instrumenty, które przyczynią się do powiększenia pierwotnie wpłaconej kwoty. Wybór odpowiedniej metody do pomnażania swoich oszczędności jest bardzo trudny. Wiele instytucji kusi nas wysokimi stopami zwrotu, bądź gwarancją wpłaconego kapitału czy też po prostu prezentami w postaci telefonów, laptopów czy telewizorów. Wszystko to byśmy tylko zechcieli oddać na przechowanie im swoje pieniądze.
 
Konkurencja między podmiotami pragnącymi pożyczyć od ludzi pieniądze trwa w najlepsze, a klient ma duży problem z wybraniem odpowiedniej oferty. Lokata bankowa to produkt skierowany do tych, którzy boją się ryzyka. Zapewnia ona swojemu posiadaczowi niezbyt duży, ale praktycznie pewny zarobek.
 
Sprawy mają się zupełnie inaczej, jeśli chodzi o jednostki funduszy inwestycyjnych. Sporo osób pamięta dotkliwe straty poniesione podczas ostatniego kryzysu finansowego i z pewną rezerwą podchodzi do tego typu produktów. Warto jeszcze wspomnieć, że podczas dobrej koniunktury gospodarczej, to jednak fundusze dają więcej zarobić swoim inwestorom. To jednak nie przekłada się w żaden sposób na wzrost liczby chętnych, którzy byliby skłonni powierzyć swoje środki tym instytucjom obecnie. Sprawdźmy zatem, jak wyglądały aktywa funduszy inwestycyjnych w ostatnich kilkunastu miesiącach.

 

Kanibalizm między produktami bankowymi depozyty TFI

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Sądząc po tych danych, nastroje po kryzysie finansowym z lat 2008-2009 został już odbudowane. Wzrost wartości aktywów zgromadzonych przez fundusze inwestycyjne, (chociaż zwolnił w ciągu ostatnich dwóch miesięcy) świadczy o dwóch czynnikach: zwiększeniu się wpłat klientów oraz lepszej niż w minionych latach koniunkturze gospodarczej.
Wspomniany kryzys finansowy odbił się niekorzystnie na cenach aktywów, w jakie fundusze lokują powierzone środki. Na rynkach akcji i surowców, zanotowano dotkliwą przecenę, a to w sposób bezpośredni przełożyło się na wartość zgromadzonych w funduszach środków.
 
Czemu funduszom inwestycyjnym ubywa?
 
Zastanawiające jest nagłe wyhamowanie wielkości aktywów w okresie od maja do czerwca tego roku. W porównaniu do kwietnia wartość aktywów spadła zarówno w maju, jak i w czerwcu. Sytuację tą można tłumaczyć w dwojaki sposób. Po pierwsze, niepewną sytuacją na rynkach finansowych, czyli de facto kłopotami z zadłużeniem w strefie euro oraz problemem z limitem zadłużenia w Stanach Zjednoczonych.
 
Drugi powód to ostrzejsza niż wczesną wiosną konkurencja wśród polskich banków o pieniądze naszych rodaków. Największe TFI działają w ramach grup bankowych i przez to są narażone na swoisty kanibalizm swoich produktów. Mowa o sytuacji, w której banki skupiają większą uwagę na pozyskiwaniu depozytów i wykorzystywaniu ich do prowadzenia działalności kredytowej, aniżeli na sprzedaży produktów, jakie w swojej ofercie mają fundusze.
 
Jeszcze innego wytłumaczenia można szukać w słabszych wynikach funduszy inwestycyjnych w ostatnim czasie. Część osób nauczona niedawnym kryzysem bardzo nieufnie podchodzi do agresywniejszych form oszczędzania. Ludzie coraz bardziej cenią swoje pieniądze, a co za tym idzie, poszukują „bezpiecznej przystani” dla swoich oszczędności. Lokatom bankowym znacznie bliżej do takiego określenia niż oferowanym przez fundusze jednostkom uczestnictwa.
 
Strategia inwestowania większości funduszy zakłada lokowanie środków w giełdę, a najstabilniejszych zysków analitycy doszukują się w giełdowych gigantach. Stąd też niemała część aktywów TFI jest sukcesywnie zamieniana na akcje przedsiębiorstw z grona 20 największych spółek. Warto zatem porównać stopę zwrotu z indeksu WIG20 oraz średniego roczne oprocentowania depozytów w ostatnich sześciu miesiącach.
Lokata vs indeks WIG20
 
Stopa zwrotu
Stopa zwrotu z indeksu WIG20 z ostatnich 6 m-cy
0,05 proc.
Średnie oprocentowanie lokat bankowych (kwota 5 tys. zł, okres 12 m-cy)
4,88 proc.
Różnica
-4,83 pkt. proc
Źródło: porównywarka finansowa Comperia.pl

Zanotowana stopa zwrotu indeksu WIG20 z ostatnich sześciu miesięcy była bliska zeru, i na tle średniego oprocentowania 12-miesięcznych lokat bankowych wypada blado. Taka sytuacja zdecydowanie nie zachęca do powierzania środków podmiotom rynku kapitałowego, które intensywnie inwestują w giełdę. Po prostu ryzyko związane z rynkiem akcji jest niewspółmiernie większe niż to, jakie teoretycznie towarzyszy lokowaniu środków w depozyty bankowe.

Jeśli nie kanibalizm, to co?
 
Podsumowując, należałoby powiedzieć tak: za spadkiem aktywów TFI lub ich ewentualnym wyhamowaniem stoi wiele czynników. Składają się na nie: wzrost awersji do ryzyka oraz polityka grup kapitałowych (których częścią są banki). Te ostatnie, proponując coraz lepsze oprocentowanie lokat, siłą rzeczy podbierają klientów funduszom inwestycyjnym. Doprawdy trudno znaleźć lepsze słowo na określenie takiej sytuacji niż tytułowy kanibalizm.
 
W ramach tej samej grupy kapitałowej aktywna i duża sprzedaż jednego produktu musi powodować spadek zainteresowania innymi. Obecnie nie należy oczekiwać odwrócenia się tego trendu ze względu na niepewność panującą na rynkach finansowych. Mniej pewne zyski z bardziej ryzykownych instrumentów finansowych są mniej pożądane przez ludzi posiadających oszczędności i pragnących je pomnażać.
Jacek Kasperczyk
Comperia.pl

 

Ekspert Comperia.pl

Słownik finansowy
Kalkulatory

Szukasz kredytu gotówkowego? Chcesz zaoszczędzić? A może nowa inwestycja się kroi? Z nami wszystko przekalkulujesz!

Sprawdzam