Dlaczego nie oszczedzamy?

Myślę, że mało kogo zmotywują takie artykuły. Owszem, jest pewna grupa ludzi, która po przeczytaniu czegoś takiego zaraz się zastanowi i coś będzie działać, ale jeśli ktoś i tak nie oszczędzał, to raczej już nie będzie. Dobrym przykładem jest moja rodzicielka. Kiedyś było bardzo ciężko, wiadomo, mało pieniędzy, dwójka dzieci na utrzymaniu, matka nie pracowała, bo raczej nikt nie chciał zatrudnić, no i małych dzieci nie miałaby z kim zostawić. Ale my podrośliśmy, matka poszła na jeden staż z urzędu, potem drugi. Później związała się z mężczyzną, który pracował za granicą, więc co miesiąc dostawała na konto te kilka tysięcy. Dla nas wtedy suma niewyobrażalna, ja na jej miejscy połowę z tego bym włożył na jakieś konto oszczędnościowe, czy nawet do tej skarpety, byle nazbierało się więcej i można było na przykład dom wyremontować. Ale nie, przychodził koniec miesiąca i tych pieniędzy już nie było. A jak chłop wrócił z zagranicy to się zdziwił, że na remont trzeba brać kredyt. Teraz przyszły gorsze czasy, praca za granicą się skończyła i ledwo wiążą koniec z końcem, oszczędności nie mają żadnych, a ostatnio znów wzięła kredyt na bieżące wydatki.

Mysle, ze powodow jest wiele. Są osoby, ktore nie maja czego odkladac, ale sa tez tacy, którzy sie nad tym ie zastanawiaja, zyja z miesiaca na miesiac, moze i mogliby cos odkladac, ale nie widza takiej potrzeby. obserwujac moje otoczenie- takich osob jest najwiecej.

Należy uczulać ludzi że zawsze przyjdą 7 lat głodu i wypada/trzeba być na nie przygotowanym. Większość ludzi ma podejście no przecież nie mam z czego oszczędzać to jakoś to będzie. Co jest głupotą bo nie wierze że głupich 50zł nie odłożą co miesiąc (rozumiem że są przypadki że nie ma za co żyć i takich ludzi broń boże się nie czepiam).

Wszystko zależy od charakteru. Ludzie dzielą się na dwie grupy. Oszczędnych i tych, którzy lubią wydawać.
My z żoną jesteśmy oszczędni tak więc co miesiąc jakąś tam kwotę oszczędnosci przeznaczamy na konto oszczędnościowe, potem na lokaty.
Z kolei brat mój wydaje ile tylko może.Zarabia dużo ale ciągle brakuje mu do 1. Bo potrzebny jest mu nowy telefon, idzie do restauracji na sushi ;)

Jakieś przyjemności w życiu też są potrzebne. Do tego ludzie są dorośli, każdy odpowiada za siebie, więc co nas obchodzi, że inni nie oszczędzają? Ja bym takiemu bratu co najwyżej, jak kiedyś przyjdzie, bo mu zabraknie pokazał drzwi. Albo jesteśmy dorośli i traktujemy się jak dorośli, czyli ponosimy konsekwencje swoich działań albo nie. Nie wiem, czy mamy taką mentalność czy o co chodzi, ale zauważyłem, że większość osób stale wytyka innym to czy tamto nie rozumiejąc, że można mieć inny sposób na życie i to wcale nie gorszy.

Ja mam tak samo z rodzinką za granicą. Konkretnie w UK. Zarabiaja tam dośc sporo jak na polskie warunki oczywiście . W Anglii raczej średnią. Wynajmują. Nic nie mają.Żadnych oszczędności. Wszystko idzie na bieżąco . Dodam,że zarabiają tam naprawdę ładne pieniądze.
Anglia nie skłania do osczędzania. Panuje tam czysty konsumpcjonizm, kultura wydawania. W sklepach jest bardzo wiele różnych produktów, wiele przecen. Wszyscy namawiają do zakupów.

Dla wielu oszczedzanie kojarzy się ze skąpstwem. Myślą, ze jak nie wydaja na jakies zbedne rzeczy to czyni ich skąpcami. Mniej chyba chodzi o to, ze ktos nie ma z czego.

Dlaczego nie oszczędzamy? Bo nie planujemy, nie mamy celów, żyjemy z dnia na dzień. Tak myślę. Idziemy do sklepu, kupujemy co chcemy i wychodzimy. I znów nowy dzień... :)

Straszna wizja. Nie mamy celów. Ale moze cos w tym jest. Zawsze jak sobie postanowię na co zbieram, to jakos szybciej kupka rośnie. Polecam metodę.

Ponoć jest o podejście najszczęśliwszych osób ;)
Sam osobiście nie wyobrażam sobie nie oszczędzać na przyszłość ale z natury jestem pesymistą i właśnie z tego powodu. Lubię mieć pewne zabezpieczenie, pewną podkładkę a takim czymś są właśnie oszczędności.

Niemniej większość osób jakie znam to takie ptaszki, które faktycznie niczym się nie przejmują. Nic nie mają i tak żyją sobie z dnia na dzień.