Czy mogę liczyć na jakąś pomoc?

Witam, mam bardzo ciężką sytuację. Pomimo tego, ze pracuję nie jestem w stanie spłacać kredytów. Zarabiam minimalną krajową, czyli na rękę mam 1200 złotych, z tego muszę utrzymać siebie i kobietę w ciąży. Mam kredyty: jeden na kwotę 3200 złotych, miesięczna rata to 300 złotych i raty za telewizor, 250 złotych miesięcznie, jeszcze przez 14 miesięcy. mam na razie kilkudniowe zaległości, bo zdarzyło się tak, że w tym miesiącu nie wystarczyło na ratę kredytową. Czy jest sens wpłacić tyle, ile mam (130 złotych) czy lepiej niczego nie wpłacać? Co mogę teraz zrobić?

To pismo to znajdę gdzieś w internecie? To znaczy jakiś wzór?
Czy na stronie banku po prostu?
Wiem, że wziąłem za dużo, ale w momencie gdy brałem to miałem jeszcze dodatkowe zajęcie, partnerka też dorabiała, niestety bez umowy, więc jak się okazało, że jest w ciąży to szef kazał jej nie przychodzić do pracy i tyle.
Lato się skończyło, a wraz z nim moja dodatkowa praca i niestety okazało się, że z jednej pensji ciężko wyżyć.
Wolę nie myśleć, co będzie, jak urodzi się dziecko, a to już za 4 miesiące.

Wtedy na pewno pomoże jakaś firma pożyczkowa! :D

Może nie powinienem uogólniać, bo nie wiadomo, co się u tych Państwa działo, ale ja znam takie rodziny, gdzie jak dają kredyty, to się bierze i nie patrzy perspektywicznie, nie widzi się, ile trzeba będzie spłacić i żyje się dniem dzisiejszym.
A co począć z dzieckiem?
No niekoniecznie firma pożyczkowa, ale mops już jak najbardziej. A jak wejdzie po 500 złotych na dziecko, to pewnie pojawią się kolejne i sytuacja się odwróci.

Na prawdę sądzicie, że te 500 zł cokolwiek zmieni? Oczywiście socjal powinien być, ale ludziom trzeba dawać wędkę, nie rybę. Nowe miejsca pracy tworzyć itd.