Co czeka klientów BZ WBK po fuzji z Santanderem?

2010-10-14 17:12:07

Santander Bank z impetem kontynuuje swoją ekspansję na polskim rynku. Hiszpanie jeszcze nie zdążyli całkowicie uporać się z fuzją z AIG, a już wygrali wyścig po czwarty co do wielkości bank na naszym podwórku pod względem liczby obsługiwanych klientów. Mamy teraz zatem trzy podmioty – Santander Consumer Bank, AIG Bank Polska i Bank Zachodni WBK – które pod wodzą wspólnego właściciela skazane są na rychłe scalenie. Wynikiem połączenia może być instytucja na miarę godnego rywala PKO BP i Pekao SA. Jednak czy dla dotychczasowych klientów oznacza to cokolwiek dobrego?

Wielkie wietrzenie w BZ WBK
2,9 mld euro – taką kwotę grupa Santander zapłaci w zamian za pakiet 70 proc. akcji Banku Zachodniego WBK. Dotychczasowy większościowy akcjonariusz polskiego banku, irlandzki Allied Irish Banks, z pewnością nie kryje zadowolenia. W przeliczeniu na złote po aktualnym kursie EUR/PLN wynoszącym 3,97 zgarnie ok. 11,5 mld zł, podczas gdy pakiet ten na giełdzie wyceniany jest na niecałe 11 mld zł, zaś przed zakończeniem negocjacji było to jeszcze o kolejne 1,5 mld zł mniej. Nie wgłębiając się w kontrowersje związane z legalnością przeprowadzenia transakcji trzeba przyznać, że Hiszpanie wyłożyli na stół sporo pieniędzy. A to dlatego, że chrapkę na BZ WBK miał także francuski BNP Paribas i wspierany przez polski rząd PKO BP. Fuzji z tym drugim w szczególności obawiali się sami pracownicy Banku Zachodniego, gdyż połączenie obu graczy oznaczałoby cięcia personalne i likwidację niepotrzebnie dublujących się placówek. Okazuje się jednak, że negocjacyjny sukces Santandera wcale nie będzie ulgą dla osób pracujących w BZ WBK. Wręcz przeciwnie Hiszpanie, którzy prowadzą bankowy biznes w wielu zakątkach świata i mają za sobą kilka tego typu transakcji połączeniowych słyną z umiejętności radykalnej optymalizacji kosztów. Jeśli coś jest nieopłacalne bez wahania i w jednej chwili potrafią z tego zrezygnować. Pokazali to wycofując się w ubiegłym roku z udzielania kredytów hipotecznych i zamykając w Polsce 46 placówek polskiej odnogi Santandera. Tym razem chcą wycisnąć soki z banku prezesa Mateusza Morawieckiego.

W pierwszej prezentacji dotyczącej nowo zakupionego banku szefowie Santandera od razu przedstawili ambitne plany zwiększenia zysku. Już w 2013 roku Hiszpanie chcą zarobić w Polsce blisko 400 mln euro, a przecież w ostatnim czasie roczny zysk BZ WBK waha się w granicach 220-250 mln euro. W jaki sposób chcą to osiągnąć? Głównie liczą na oszczędności wynikające z cięć kosztów i efektów synergii. Dla pracowników Banku Zachodniego oznacza to jedno – zwolnienia. Na pierwszy ogień pójdą osoby z działów IT i product development oraz pracownicy centrali, w tym kadra kierownicza. Z kolei zgodnie z zapowiedziami placówki BZ WBK mają pozostać nietknięte. Santander Consumer nie posiada w Polsce żadnych oddziałów, zaś AIG Bank ma ich ok. 250, dlatego problemu niepotrzebnych placówek na wielką skalę raczej nie będzie. Biorąc pod lupę obszar Warszawy „niebezpiecznie” blisko siebie znajdują się oddziały AIG i BZ WBK tylko przy al. Jana Pawła II i ul. Powstańców Śląskich. Nie jest to sąsiedztwo ściana w ścianę, lecz dzieli je odległość ok. 150-200 metrów. Zatem powodu do natychmiastowej likwidacji jednej z kolizyjnych placówek nie ma, gdyż choćby sam Bank Zachodni posiada swoje dwa oddziały na przeciwległych krańcach Placu Inwalidów. Znając jednak zamiłowanie Hiszpanów do minimalizacji kosztów nie można być niczego pewnym.

Stare umowy nie do ruszenia
Cięcia kosztów nie są jednak zmartwieniem klientów przejmowanego banku, gdyż ci zastanawiają się co się stanie z ich produktami bankowymi. Dylemat ten dotyczy setek tysięcy osób, które zaciągnęły w BZ WBK długoletnie kredyty hipoteczne czy też powierzyły mu swoje z trudem odłożone oszczędności. Przecież nowy właściciel banku obecnie zajmuje się w naszym kraju wyłącznie sprzedażą kredytów samochodowych. Czy zatem trzeba uciekać do konkurencji, póki jeszcze jest na to czas? Czy po fuzji klienci BZ WBK będą zmuszeni np. płacić wyższe raty kredytowe?

Nic z tych rzeczy. Trzeba pamiętać, że wszelkie usługi świadczone przez bank posiadają podstawę prawną unormowaną umową zawartą między bankiem a klientem. Treść tej umowy nie może ulec zmianie bez zgody obydwu stron. W takim razie połączenie Santandera, AIG i BZ WBK w żaden sposób nie wpłynie na zmianę zapisów w zawartych do tej pory umowach z klientami poszczególnych banków. Innymi słowy: „co w umowie, to święte”. Klienci mogą zatem czuć się bezpiecznie, ale pod warunkiem, że umowa dokładnie określa najważniejsze parametry produktu. Gorzej, jeśli w umowie jest tylko odwołanie do ogólnego Regulaminu, gdyż jego brzmienie bank może już zmienić w każdej chwili.

Z reguły jednak tak istotne kwestie jak marża kredytu hipotecznego określone są w samej umowie, natomiast oprocentowanie hipotek może zmieniać się wyłącznie pod wpływem czynników rynkowych np. wahań stóp procentowych. Niestety zdarzają się wyjątki, choćby pamiętny spór pomiędzy dłużnikami mBanku i jego Zarządem, który w umowach z klientami zastrzegł sobie możliwość modyfikacji wysokości marży. Po tym jak zarządzający mBanku z owej możliwości skorzystali i sztucznie podnieśli koszt kredytów mieszkaniowych zaczęła się ostra wojna z klientami, która mocno nadwyrężyła wizerunek banku jako kredytodawcy. Z tego względu wszystkie osoby spłacające dług wobec BZ WBK powinny dokładnie sprawdzić treść swoich umów kredytowych.

Nie mają się czego obawiać również osoby oszczędzające na lokatach ze stałym oprocentowaniem. Zgodnie z podpisanymi przez nie umowami oprocentowanie ich depozytów pozostanie niezmienione aż do terminu zapadalności lokat, a te z kolei o ile posiadają funkcję automatycznego odnawiania zostaną przedłużone na kolejny okres po bieżącej stopie procentowej obowiązującej w banku. Ta jednak już nie będzie musiała być tak atrakcyjna jak poprzednio, gdyż nowy bank będzie mógł dowolnie ustalać wysokość odsetek na nowych lokatach. Inaczej wygląda sprawa z lokatami o zmiennym oprocentowaniu, gdyż ich rentowność może ulec zmianie w każdej chwili, ale tutaj też Regulamin dopuszcza wszelkie ewentualne zmiany tylko w razie np. wahań stóp procentowych.

Podsumowując, po fuzji sytuacja dotychczasowych klientów BZ WBK i AIG pozostanie względnie taka sama. Wszystkie produkty będą funkcjonować na podstawie podpisanych wcześniej umów. Największe zmiany mogą dotyczyć jedynie kwestii regulowanych zapisami w Taryfie Opłat i Prowizji, takie jak opłata za prowadzenie konta osobistego czy opłata za przewalutowanie kredytu.

Co nowego?
Oprócz wspomnianych już możliwych zmian w Regulaminach poszczególnych produktów oraz Tabeli Opłat i Prowizji klienci mogą szykować się na nowy wizerunek swojego banku. Lifting z pewnością przejdą placówki. Zapewne pożegnać się można także z samą nazwą BZ WBK, która niechybnie zostanie zastąpiona wariacją dotychczasowych nazw banków ze szczególnym naciskiem na Santander. Wygląd zmienią również karty płatnicze.

Co więcej? Hiszpanie być może zdecydują się na wprowadzenie nowych produktów i rozwiązań, które sprawdziły się w innych częściach świata. Do tego sporo mogą namieszać w hipotekach. Z uwagi na to, że Santander dysponuje ogromnymi zasobami euro, finansowanie najbardziej popularnych kredytów walutowych we wspólnej walucie stoi przed nim otworem. A segment hipotek na pewno będzie dla niego kuszący, tym bardziej, że popyt na mieszkania znowu rośnie.

Trzygłowa hydra rusza na podbój rynku
Co wyjdzie z połączenia trzech banków – nie wiadomo, ale potencjał jest ogromny. Każdy z osobna jest uznaną marką w swojej profesji. Santander Consumer Bank drybluje na rynku kredytów samochodowych, AIG Bank Polska słynie z lukratywnych lokat i finansowania zakupów ratalnych, zaś Bank Zachodni WBK, którego nie trzeba raczej przedstawiać nikomu, do stawki dorzuci jeszcze atrakcyjne rachunki osobiste, tanie kredyty hipoteczne, całą gamę kart kredytowych i wiele ciekawych produktów inwestycyjnych. Gdy to wszystko podeprzemy dodatkowo ogromną wiedzą i doświadczeniem Hiszpanów w prowadzeniu bankowego biznesu można przypuszczać, że klient nowego banku będzie miał wszystko czego zapragnie.

Jest jednak jeszcze druga strona medalu. Właściciele Santandera po zdobyciu sporego kawałka polskiego rynku mogą po prostu zadowolić się nudną aczkolwiek wysoce opłacalną strategią prowadzenia swojego banku – w końcu z tego są znani. Wtedy klienci mogą zapomnieć o fajerwerkach, jakie dostarczał im BZ WBK, który niejednokrotnie zaskakiwał innowacyjnymi pomysłami. Wspomnieć tu można choćby Konto Wydajesz&Zarabiasz, które jako jedno z pierwszych zaoferowało usługę moneyback lub Konto na Obcasach, czyli pierwszy rachunek specjalnie skrojony dla kobiet. Kolejnego Gerarda Depardieu rozdającego „stówki” za otwarcie ROR-u też raczej już nie zobaczymy.

Polski rynek bankowy straci zatem mocnego gracza wyznaczającego nowe kierunki rozwoju, ale w zamian dostanie jeszcze silniejszego, który będzie twardo stąpał po ziemi i dokładnie liczył każdy grosz. Jeśli nowy Santander wykorzysta swoją szansę to być może już wkrótce dominacja PKO BP i Pekao SA odejdzie w zapomnienie.

Sylwester Góreczny
Analityk Comperia.pl

Ekspert Comperia.pl

Słownik finansowy
Kalkulatory

Szukasz kredytu gotówkowego? Chcesz zaoszczędzić? A może nowa inwestycja się kroi? Z nami wszystko przekalkulujesz!

Sprawdzam