Oprocentowanie w reklamie inne niż w rzeczywistości?

2014-06-11 09:15:00

W reklamach banki i instytucje finansowe prześcigają się w zapewnieniach o udostępnianiu najniższego oprocentowania kredytów, żeby tylko przyciągnąć nowego klienta. A jak wygląda rzeczywistość?

Decydując się na kredyt - nieważne czy gotówkowy, samochodowy czy hipoteczny - musimy zwrócić największą uwagę na szczegóły dotyczące opłat. Regułą jest, że chociaż bank reklamuje konkretne oprocentowanie kredytu, to dla wielu klientów jest ono niedostępne. To promocyjne, które jest pułapką na klientów, jest zarezerwowane zwykle tylko i wyłącznie dla odpowiedniej grupy - najczęściej posiadaczy kont w danym banku o konkretnej zdolności kredytowej. Nikt nie da gwarancji osobie zainteresowanej reklamowaną ofertą, czy będzie ona rzeczywiście osiągalna, doradcy ostatecznie mogą tylko bezradnie rozkładać ręce. W końcu reklama to reklama - kto w nie wierzy?

Opłaty ukryte

Wybierając kredyt, zwróćmy uwagę na to, co jeszcze bank reklamuje. Na plakacie widnieje, że prowizja wynosi 0 proc.? Poszukajmy gwiazdek, czy oferta nie jest ważna przy kredytach na bardzo wysokie kwoty, na przykład przy pożyczeniu ponad 50 tysięcy złotych. W przypadku, gdy my potrzebujemy tylko 5 tysięcy złotych, oferta może stawać się zdecydowanie mniej atrakcyjna.

W reklamie widnieje napis "bez dodatkowych opłat"? Koniecznie musimy sprawdzić, czy oferta jest dostępna dla klienta, który przyszedł "z ulicy". Często z promocji może skorzystać tylko stały klient, który posiada w banku już wykupione pewne produkty. Zdarza się, że jeśli chcemy zyskać atrakcyjne oprocentowanie kredytu, musimy wykupić pakiet ubezpieczeń - oczywiście nieobowiązkowych. Ale jeśli tego nie zrobimy, kwota, jaką będzie trzeba zwrócić w trakcie spłaty pożyczki, bardzo wzrośnie. Wpływy na konto wymagane do skorzystania z promocyjnej oferty w banku też muszą być odpowiednio wysokie. Bank przecież za darmo pieniędzy nie pożyczy.

Odpowiednie konto

Warto też sprawdzić, czy przyznane pieniądze dostaniemy na wskazane przez nas konto, nie ważne, w którym banku się znajduje. Bywa tak, że w momencie dopytywania się o to doradca każe nam założyć rachunek w banku udzielającym kredytu. Oczywiście często konto takie będzie darmowe, ale... po spełnieniu kilku warunków, z istnienia których możemy nie zdawać sobie sprawy. W efekcie, za konto darmowe musimy później płacić od kilku do kilkunastu złotych miesięcznie. A rezygnacja z dodatkowych produktów, których nie chcieliśmy? Oczywiście też płatna! W jaki sposób? W postaci podwyższenia oprocentowania czy prowizji od kredytu.

Podsumowując - idąc do banku po kredyt z oprocentowaniem 8 proc., możemy wyjść z kredytem o oprocentowaniu 16 proc. I wszystko jak najbardziej zgodne z prawem - przecież w reklamie był odpowiedni paragraf napisany małym druczkiem...

Emilia Kasińska

Słownik finansowy
Kalkulatory

Szukasz kredytu gotówkowego? Chcesz zaoszczędzić? A może nowa inwestycja się kroi? Z nami wszystko przekalkulujesz!

Sprawdzam