• Kredyty gotówkowe
  • Kredyty hipoteczne
  • Kredyty dla firm
  • Lokaty bankowe
Kwota kredytu
Okres spłaty
mies.
Wypełnij formularz, aby otrzymać bezpłatną ofertę!
Kwota kredytu
Okres spłaty
lat
Wypełnij formularz, aby otrzymać bezpłatną ofertę!
Kwota kredytu
Okres spłaty
mies.
Wypełnij formularz, aby otrzymać bezpłatną ofertę!
Kwota lokaty
Okres lokaty
mies.
Wypełnij formularz, aby otrzymać bezpłatną ofertę!
Administratorem danych osobowych jest Comperia.pl S.A. Zapoznaj się z pełną informacją o przetwarzaniu danych osobowych.
0 osób przegląda ten temat1 osoba obserwuje ten temat

Polisa szkolna a ferie

Odpowiedź
wróć do listy tematówSortowanie od najstarszej wypowiedzi
od najnowszej wypowiedzi
✓  od najstarszej wypowiedzi
Krzysztof WilczyńskiBroker Ubezpieczeniowy

Eksperci

Zobacz profil ekspertaObserwuj profil

Pomógł 404 razy

Wyślij wiadomość

19.8.2015 15:43
weronikajagodzinska napisał
Ja sie zastanawiam czy rodzice sami moga zaproponować jakieś ubezpieczenie, bo zawsze jest od górnie narzucane. Zaraz nowy rok szkolny i będzie ta sama sytuacja.
Jak w każdej prawie w każdej kweście - mało kto wie na co poszła kasa ?. Moja propozycja dla rozsądnych rodziców ubezpieczyć dziecko indywidualnie NNW w zależności od możliwości finansowych i oczekiwań co do świadczeń. W szkole 50% składki jest na ściepkę dla szkoły ???
Wypowiedź została zmieniona przez: Krzysztof Wilczyński 19.8.2015 15:43
Cytuj
Krzysztof Ł. Wilczyński
Broker Ubezpieczeniowy
WAR-TO UBEZPIECZENIA Marian Bułecki

Eksperci

Zobacz profil ekspertaObserwuj profil

Pomógł 1163 razy

Wyślij wiadomość

19.8.2015 20:02
Finansolog napisał
krystin napisał
Aczkolwiek zarówno w szkole średniej, jak i w gimnazjum, jak ktoś nie opłacił na czas ubezpieczenia, to straszyli, że nie wydadzą świadectwa na koniec roku. To legalne?

Nie. Po prostu hajs się musi zgadzać. Szkoła deklaruje ile takich NNW dostarczą ubezpieczycielowi i dzięki temu dostaje preferencyjne ceny i warunki, czasami i inne bonusy za wybranie tego, a nie innego ubezpieczyciela.


Szanowni Państwo,
Proszę problemu ubezpieczenia dzieci poprzez placówki oświatowo-wychowawcze nie sprowadzać tylko do kilku haseł; „W szkole 50% składki jest na ściepkę dla szkoły ???”, „nauczyciele nie są od sprzedawania ubezpieczeń”, „zmuszanie rodziców”, etc. Widać że wokół tego ubezpieczenia narosło wiele mitów. Nie podejmuję się tego wszystkiego wyjaśniać, bo to problem wielopłaszczyznowy i w niektórych aspektach może się nawet komuś wydawać kontrowersyjny. Połowę szpalty gazetowej należałoby zużyć, aby tylko zasygnalizować z grubsza te problemy. Zacząć należałoby od opisu kondycji finansowej oświaty i wszystkiego co z tym się wiąże. Proszę mi wierzyć, kilkanaście lat ubezpieczam szkoły i większość dyrektorów których poznałem wolałoby się nie mieszać w to. „Ściepka” – to określenie które „coś” sugeruje. Co? Może konkretniej? Może jakieś przykłady?
Owszem ZU pozostawiają jakieś pieniądze w szkole, to nie jest tajemnicą, tak samo jak to, od czego wielkość tej kwoty zależy. Szkoły i ZU jako podmioty podlegają takiej samej kontroli, nie tylko skarbowej, jak inne podmioty gospodarcze. Wielu dyrektorów uzgadnia z Radami Rodziców przeznaczenie tych pieniędzy lub wręcz przekazuje do dyspozycji RR. To że pewne sprawy od strony procedur, zapisów prawnych, etc. nie zostały do końca przejrzane i dopracowane, to już inna sprawa. Zapytałem się kiedyś, choć nie musiałem, na co przeznaczone będą te pieniądze. W odpowiedzi usłyszałem że na „łatanie dziur”, czyli zakup papieru toaletowego, do kserokopiarek, na dopłatę do autobusu na wycieczkę szkolną, dofinansowanie obiadów, etc. Czy jest z czego robić problem? Być może gdzieś tam w Polsce…., ale proszę tego nie uogólniać, bo takie uogólnienia są dla wielu placówek krzywdzące.
Ubezpieczenie uczniów bez wątpienia jest ubezpieczeniem grupowym i dobrowolnym ale sprawa z tzw. „naciskami” nie jest tak sprawą jednoznaczną jak to się sugeruje. Tu proszę o zabranie głosu prawników. Jak sytuacja szkoły i dyrektora będzie wyglądała np. w sądzie po wypadku ucznia, jeśli rodzice zaczną udowadniać że dyrektor/nauczyciel nie do końca spełnił swój obowiązek, bo nie doprowadził…, bo nie zapewnił..., bo nie zabezpieczył , itd.?
Zgadzam tu się z opinią że każde grupowe ubezpieczenie raczej jest korzystniejsze od strony kosztów od ubezpieczenia indywidualnego, o porównywalnym zakresie ochrony. Ta różnica może przekraczać nawet czterokrotność składki rocznej z ubezpieczenia szkolnego. Nie każdy rodzić łatwo godzi się na taki wydatek. Co do skuteczności ubezpieczenia; no cóż to zależy nie tylko od oferty, jej ustawienia, od tego ile czasem sprzecznych interesów, potrzeb ma zrównoważyć, ale także od wielkości składki. Rodzice oczywiście moga przedstawić swoją opinię kierownictwu szkoły co do tego jakby chcieli aby ich dzieci były ubezpieczone. Czasmi tak się dzieje, do tego jest potrzene spotkanie, rozmowa z dyrekcją, RR.
Cytuj
blog: www.wartoubezpieczenia.pl
www.facebook.com/wartoubezpieczenia
mbulecki@gmail.com
jacekpacek

Użytkownicy

Wyślij wiadomość

20.8.2015 9:36
WAR-TO UBEZPIECZENIA Marian Bułecki napisał
Finansolog napisał
krystin napisał
Aczkolwiek zarówno w szkole średniej, jak i w gimnazjum, jak ktoś nie opłacił na czas ubezpieczenia, to straszyli, że nie wydadzą świadectwa na koniec roku. To legalne?

Nie. Po prostu hajs się musi zgadzać. Szkoła deklaruje ile takich NNW dostarczą ubezpieczycielowi i dzięki temu dostaje preferencyjne ceny i warunki, czasami i inne bonusy za wybranie tego, a nie innego ubezpieczyciela.


Szanowni Państwo,
Proszę problemu ubezpieczenia dzieci poprzez placówki oświatowo-wychowawcze nie sprowadzać tylko do kilku haseł; „W szkole 50% składki jest na ściepkę dla szkoły ???”, „nauczyciele nie są od sprzedawania ubezpieczeń”, „zmuszanie rodziców”, etc. Widać że wokół tego ubezpieczenia narosło wiele mitów. Nie podejmuję się tego wszystkiego wyjaśniać, bo to problem wielopłaszczyznowy i w niektórych aspektach może się nawet komuś wydawać kontrowersyjny. Połowę szpalty gazetowej należałoby zużyć, aby tylko zasygnalizować z grubsza te problemy. Zacząć należałoby od opisu kondycji finansowej oświaty i wszystkiego co z tym się wiąże. Proszę mi wierzyć, kilkanaście lat ubezpieczam szkoły i większość dyrektorów których poznałem wolałoby się nie mieszać w to. „Ściepka” – to określenie które „coś” sugeruje. Co? Może konkretniej? Może jakieś przykłady?
Owszem ZU pozostawiają jakieś pieniądze w szkole, to nie jest tajemnicą, tak samo jak to, od czego wielkość tej kwoty zależy. Szkoły i ZU jako podmioty podlegają takiej samej kontroli, nie tylko skarbowej, jak inne podmioty gospodarcze. Wielu dyrektorów uzgadnia z Radami Rodziców przeznaczenie tych pieniędzy lub wręcz przekazuje do dyspozycji RR. To że pewne sprawy od strony procedur, zapisów prawnych, etc. nie zostały do końca przejrzane i dopracowane, to już inna sprawa. Zapytałem się kiedyś, choć nie musiałem, na co przeznaczone będą te pieniądze. W odpowiedzi usłyszałem że na „łatanie dziur”, czyli zakup papieru toaletowego, do kserokopiarek, na dopłatę do autobusu na wycieczkę szkolną, dofinansowanie obiadów, etc. Czy jest z czego robić problem? Być może gdzieś tam w Polsce…., ale proszę tego nie uogólniać, bo takie uogólnienia są dla wielu placówek krzywdzące.
Ubezpieczenie uczniów bez wątpienia jest ubezpieczeniem grupowym i dobrowolnym ale sprawa z tzw. „naciskami” nie jest tak sprawą jednoznaczną jak to się sugeruje. Tu proszę o zabranie głosu prawników. Jak sytuacja szkoły i dyrektora będzie wyglądała np. w sądzie po wypadku ucznia, jeśli rodzice zaczną udowadniać że dyrektor/nauczyciel nie do końca spełnił swój obowiązek, bo nie doprowadził…, bo nie zapewnił..., bo nie zabezpieczył , itd.?
Zgadzam tu się z opinią że każde grupowe ubezpieczenie raczej jest korzystniejsze od strony kosztów od ubezpieczenia indywidualnego, o porównywalnym zakresie ochrony. Ta różnica może przekraczać nawet czterokrotność składki rocznej z ubezpieczenia szkolnego. Nie każdy rodzić łatwo godzi się na taki wydatek. Co do skuteczności ubezpieczenia; no cóż to zależy nie tylko od oferty, jej ustawienia, od tego ile czasem sprzecznych interesów, potrzeb ma zrównoważyć, ale także od wielkości składki. Rodzice oczywiście moga przedstawić swoją opinię kierownictwu szkoły co do tego jakby chcieli aby ich dzieci były ubezpieczone. Czasmi tak się dzieje, do tego jest potrzene spotkanie, rozmowa z dyrekcją, RR.
w mojej corki szkole jest tak, ze jesli nie zaplaci tej skladki to groza, że nie otrzyma świadectwa. Co do tych oplat to raczej calosc idzie na ubezpieczenie, bo osobno oplaca się tzw. skladke na komitet szkolny, czyli pieniadze wlasnie na materialy. Z jednej strony to nie sa duze koszty, ale z drugej jesli ktos mowi ze to jest edukacja bezpłatna to się grubo myli.
Cytuj
WAR-TO UBEZPIECZENIA Marian Bułecki

Eksperci

Zobacz profil ekspertaObserwuj profil

Pomógł 1163 razy

Wyślij wiadomość

20.8.2015 10:15
jacekpacek napisał
WAR-TO UBEZPIECZENIA Marian Bułecki napisał
Finansolog napisał

Nie. Po prostu hajs się musi zgadzać. Szkoła deklaruje ile takich NNW dostarczą ubezpieczycielowi i dzięki temu dostaje preferencyjne ceny i warunki, czasami i inne bonusy za wybranie tego, a nie innego ubezpieczyciela.


Szanowni Państwo,
Proszę problemu ubezpieczenia dzieci poprzez placówki oświatowo-wychowawcze nie sprowadzać tylko do kilku haseł; „W szkole 50% składki jest na ściepkę dla szkoły ???”, „nauczyciele nie są od sprzedawania ubezpieczeń”, „zmuszanie rodziców”, etc. Widać że wokół tego ubezpieczenia narosło wiele mitów. Nie podejmuję się tego wszystkiego wyjaśniać, bo to problem wielopłaszczyznowy i w niektórych aspektach może się nawet komuś wydawać kontrowersyjny. Połowę szpalty gazetowej należałoby zużyć, aby tylko zasygnalizować z grubsza te problemy. Zacząć należałoby od opisu kondycji finansowej oświaty i wszystkiego co z tym się wiąże. Proszę mi wierzyć, kilkanaście lat ubezpieczam szkoły i większość dyrektorów których poznałem wolałoby się nie mieszać w to. „Ściepka” – to określenie które „coś” sugeruje. Co? Może konkretniej? Może jakieś przykłady?
Owszem ZU pozostawiają jakieś pieniądze w szkole, to nie jest tajemnicą, tak samo jak to, od czego wielkość tej kwoty zależy. Szkoły i ZU jako podmioty podlegają takiej samej kontroli, nie tylko skarbowej, jak inne podmioty gospodarcze. Wielu dyrektorów uzgadnia z Radami Rodziców przeznaczenie tych pieniędzy lub wręcz przekazuje do dyspozycji RR. To że pewne sprawy od strony procedur, zapisów prawnych, etc. nie zostały do końca przejrzane i dopracowane, to już inna sprawa. Zapytałem się kiedyś, choć nie musiałem, na co przeznaczone będą te pieniądze. W odpowiedzi usłyszałem że na „łatanie dziur”, czyli zakup papieru toaletowego, do kserokopiarek, na dopłatę do autobusu na wycieczkę szkolną, dofinansowanie obiadów, etc. Czy jest z czego robić problem? Być może gdzieś tam w Polsce…., ale proszę tego nie uogólniać, bo takie uogólnienia są dla wielu placówek krzywdzące.
Ubezpieczenie uczniów bez wątpienia jest ubezpieczeniem grupowym i dobrowolnym ale sprawa z tzw. „naciskami” nie jest tak sprawą jednoznaczną jak to się sugeruje. Tu proszę o zabranie głosu prawników. Jak sytuacja szkoły i dyrektora będzie wyglądała np. w sądzie po wypadku ucznia, jeśli rodzice zaczną udowadniać że dyrektor/nauczyciel nie do końca spełnił swój obowiązek, bo nie doprowadził…, bo nie zapewnił..., bo nie zabezpieczył , itd.?
Zgadzam tu się z opinią że każde grupowe ubezpieczenie raczej jest korzystniejsze od strony kosztów od ubezpieczenia indywidualnego, o porównywalnym zakresie ochrony. Ta różnica może przekraczać nawet czterokrotność składki rocznej z ubezpieczenia szkolnego. Nie każdy rodzić łatwo godzi się na taki wydatek. Co do skuteczności ubezpieczenia; no cóż to zależy nie tylko od oferty, jej ustawienia, od tego ile czasem sprzecznych interesów, potrzeb ma zrównoważyć, ale także od wielkości składki. Rodzice oczywiście moga przedstawić swoją opinię kierownictwu szkoły co do tego jakby chcieli aby ich dzieci były ubezpieczone. Czasmi tak się dzieje, do tego jest potrzene spotkanie, rozmowa z dyrekcją, RR.
w mojej corki szkole jest tak, ze jesli nie zaplaci tej skladki to groza, że nie otrzyma świadectwa. Co do tych oplat to raczej calosc idzie na ubezpieczenie, bo osobno oplaca się tzw. skladke na komitet szkolny, czyli pieniadze wlasnie na materialy. Z jednej strony to nie sa duze koszty, ale z drugej jesli ktos mowi ze to jest edukacja bezpłatna to się grubo myli.

O grożeniu nie wydaniem świadectwa szkolnego tylko z powodu nie uiszczenia składki na grupowe ubezpieczenie szkolne nigdy nie słyszałem. W szkołach które ja ubezpieczam dyrektor co najwyżej prosi o oswiadczenie rodzica iż świadomie i dobrowolnie rezygnuje z ubezpieczenia dziecka. Zawsze jest w ofercie możliwość zwolnienia części dzieci z opłacenia składki.
Cytuj
blog: www.wartoubezpieczenia.pl
www.facebook.com/wartoubezpieczenia
mbulecki@gmail.com
Kowal

Niezarejestrowani

20.8.2015 13:26
WAR-TO UBEZPIECZENIA Marian Bułecki napisał
jacekpacek napisał
WAR-TO UBEZPIECZENIA Marian Bułecki napisał


Szanowni Państwo,
Proszę problemu ubezpieczenia dzieci poprzez placówki oświatowo-wychowawcze nie sprowadzać tylko do kilku haseł; „W szkole 50% składki jest na ściepkę dla szkoły ???”, „nauczyciele nie są od sprzedawania ubezpieczeń”, „zmuszanie rodziców”, etc. Widać że wokół tego ubezpieczenia narosło wiele mitów. Nie podejmuję się tego wszystkiego wyjaśniać, bo to problem wielopłaszczyznowy i w niektórych aspektach może się nawet komuś wydawać kontrowersyjny. Połowę szpalty gazetowej należałoby zużyć, aby tylko zasygnalizować z grubsza te problemy. Zacząć należałoby od opisu kondycji finansowej oświaty i wszystkiego co z tym się wiąże. Proszę mi wierzyć, kilkanaście lat ubezpieczam szkoły i większość dyrektorów których poznałem wolałoby się nie mieszać w to. „Ściepka” – to określenie które „coś” sugeruje. Co? Może konkretniej? Może jakieś przykłady?
Owszem ZU pozostawiają jakieś pieniądze w szkole, to nie jest tajemnicą, tak samo jak to, od czego wielkość tej kwoty zależy. Szkoły i ZU jako podmioty podlegają takiej samej kontroli, nie tylko skarbowej, jak inne podmioty gospodarcze. Wielu dyrektorów uzgadnia z Radami Rodziców przeznaczenie tych pieniędzy lub wręcz przekazuje do dyspozycji RR. To że pewne sprawy od strony procedur, zapisów prawnych, etc. nie zostały do końca przejrzane i dopracowane, to już inna sprawa. Zapytałem się kiedyś, choć nie musiałem, na co przeznaczone będą te pieniądze. W odpowiedzi usłyszałem że na „łatanie dziur”, czyli zakup papieru toaletowego, do kserokopiarek, na dopłatę do autobusu na wycieczkę szkolną, dofinansowanie obiadów, etc. Czy jest z czego robić problem? Być może gdzieś tam w Polsce…., ale proszę tego nie uogólniać, bo takie uogólnienia są dla wielu placówek krzywdzące.
Ubezpieczenie uczniów bez wątpienia jest ubezpieczeniem grupowym i dobrowolnym ale sprawa z tzw. „naciskami” nie jest tak sprawą jednoznaczną jak to się sugeruje. Tu proszę o zabranie głosu prawników. Jak sytuacja szkoły i dyrektora będzie wyglądała np. w sądzie po wypadku ucznia, jeśli rodzice zaczną udowadniać że dyrektor/nauczyciel nie do końca spełnił swój obowiązek, bo nie doprowadził…, bo nie zapewnił..., bo nie zabezpieczył , itd.?
Zgadzam tu się z opinią że każde grupowe ubezpieczenie raczej jest korzystniejsze od strony kosztów od ubezpieczenia indywidualnego, o porównywalnym zakresie ochrony. Ta różnica może przekraczać nawet czterokrotność składki rocznej z ubezpieczenia szkolnego. Nie każdy rodzić łatwo godzi się na taki wydatek. Co do skuteczności ubezpieczenia; no cóż to zależy nie tylko od oferty, jej ustawienia, od tego ile czasem sprzecznych interesów, potrzeb ma zrównoważyć, ale także od wielkości składki. Rodzice oczywiście moga przedstawić swoją opinię kierownictwu szkoły co do tego jakby chcieli aby ich dzieci były ubezpieczone. Czasmi tak się dzieje, do tego jest potrzene spotkanie, rozmowa z dyrekcją, RR.
w mojej corki szkole jest tak, ze jesli nie zaplaci tej skladki to groza, że nie otrzyma świadectwa. Co do tych oplat to raczej calosc idzie na ubezpieczenie, bo osobno oplaca się tzw. skladke na komitet szkolny, czyli pieniadze wlasnie na materialy. Z jednej strony to nie sa duze koszty, ale z drugej jesli ktos mowi ze to jest edukacja bezpłatna to się grubo myli.

O grożeniu nie wydaniem świadectwa szkolnego tylko z powodu nie uiszczenia składki na grupowe ubezpieczenie szkolne nigdy nie słyszałem. W szkołach które ja ubezpieczam dyrektor co najwyżej prosi o oswiadczenie rodzica iż świadomie i dobrowolnie rezygnuje z ubezpieczenia dziecka. Zawsze jest w ofercie możliwość zwolnienia części dzieci z opłacenia składki.
Sa niestety rozne praktyki. Nie rozumiem jednak ich stosowania, bo przeciez jesli rodzic dziecka nie ubezpieczy to w razie czego sam na tym traci. Trzeba pamietac, ze to nie szkola wychowuje dzieci tylko rodzice.
Cytuj
Krystyna

Niezarejestrowani

20.8.2015 13:53
Tez słyszałam o takich zagraniach. Ja tam dziecku wykupuje takie ubezpieczenie, to nie sa duze koszty a zawsze zabezpieczenie jest.
Cytuj
ksaron

Użytkownicy

Wyślij wiadomość

20.8.2015 17:55
U mnie w podstawówce czy gimnazjum zawsze było mówione, ze ubezpieczenie jest obowiązkowe, a komitet dobrowolny i można go było opłacić np. w płodach rolnych. W liceum, jeśli ktoś nie chciał szkolnego ubezpieczenia, to trzeba było przynieść zaświadczenie, ze jestsię ubezpieczonym gdzieś indziej. Nikt nie informował, że jest ono dobrowolne. Dopiero na studiach pojawiła się informacja, że jak chcemy, to możemy się ubezpieczyć i nikt problemów nie robił. Ja się ubezpieczyłem, bo skoro przez tyle lat płaciłem na ubezpieczenie i nic mi nigdy nie było, to jakby raz nie zapłacił, to pewnie bym coś sobie zrobił.
Aczkolwiek wydaje mi się, że jeśli ktoś nieubezpieczony coś sobie zrobi, bo go nauczyciel nie dopilnował, to jest to problem szkoły, a nie ucznia.
WIęc może to szkoły powinny wykupować OC, a nie uczniowie NNW?
Cytuj
WAR-TO UBEZPIECZENIA Marian Bułecki

Eksperci

Zobacz profil ekspertaObserwuj profil

Pomógł 1163 razy

Wyślij wiadomość

21.8.2015 17:28
ksaron napisał
U mnie w podstawówce czy gimnazjum zawsze było mówione, ze ubezpieczenie jest obowiązkowe, a komitet dobrowolny i można go było opłacić np. w płodach rolnych. W liceum, jeśli ktoś nie chciał szkolnego ubezpieczenia, to trzeba było przynieść zaświadczenie, ze jestsię ubezpieczonym gdzieś indziej. Nikt nie informował, że jest ono dobrowolne. Dopiero na studiach pojawiła się informacja, że jak chcemy, to możemy się ubezpieczyć i nikt problemów nie robił. Ja się ubezpieczyłem, bo skoro przez tyle lat płaciłem na ubezpieczenie i nic mi nigdy nie było, to jakby raz nie zapłacił, to pewnie bym coś sobie zrobił.
Aczkolwiek wydaje mi się, że jeśli ktoś nieubezpieczony coś sobie zrobi, bo go nauczyciel nie dopilnował, to jest to problem szkoły, a nie ucznia.
WIęc może to szkoły powinny wykupować OC, a nie uczniowie NNW?


Dobre pytanie. Tylko odpowiedź na nie nie jest łatwa. Zasygnalizuję tylko kilka problemów. Tu mam nadzieję w sukurs przyjdzie p. Krzysztof.
1. Jedno nie wyklucza w każdym przypadku drugiego - mam tu na myśli oba ubezpieczenia.
2. Odpowiedzialność cywilna na zasadzie winy, czy na zasadzie ryzyka. Rozstrzygnięcie w przypadku szkół bardzo istotne. Należy w tym miejscu powołać się chociażby na Kodeks Cywilny i inne akty prawne.
3. Jeżeli szkoła ma w jakimś (w jakim?) zakresie odpowiadać za ucznia, to od jakiego momentu? Od przekroczenia bramy boiska szkolnego?
4. Co z zabezpieczeniem dziecka poza zajęciami szkolnymi, np. w czasie ferii, gdy nie korzysta z oferty szkoły, bo jest np. u babci lub z rodzicami na wakacjach?
Cytuj
blog: www.wartoubezpieczenia.pl
www.facebook.com/wartoubezpieczenia
mbulecki@gmail.com
Odpowiedź